Szary PrzylÄ…dek
Hanne jury – mówiÄ…c po Polsku obrona magisterska – w koÅ„cu jest za nami. ZnaleźliÅ›my wiÄ™c czas na maÅ‚e wakacje. W piÄ…tkowy wieczór opÄ™dziwszy siÄ™ od miejskich obowiÄ…zków socjalnych zapakowaliÅ›my objuczone rowery na pociÄ…g do De Panne i wyruszyliÅ›my. Wybrzeże i granica Francusko/Belgijska to nasz pierwszy postój i pierwszy kamping. Niestety również pierwsze kÅ‚opoty – po drodze na kemping pÄ™kÅ‚y 3 z 36 szprych mojego tylnego koÅ‚a. Niby maÅ‚o – ale jak siÄ™ okazaÅ‚o – na tym nie koniec. Wszamawszy szybkie spaghetti i spacerkiem udaliÅ›my siÄ™ na zwiedzanie nocÄ… centrum oraz plaży De Panne. Na spoczynek udaliÅ›my siÄ™ dość późno. NastÄ™pnego dnia czekaÅ‚ nas dÅ‚ugi dystans do Cap gris nez.
PrzylÄ…dek Szary Nos.
By przekonać siÄ™ czy z Francji widać WielkÄ… BrytaniÄ™ musieliÅ›my przepedaÅ‚ować okolo 90km. WyruszyliÅ›my wcale nie wczeÅ›nie bo wakacyjny nastrój nie pozwoliÅ‚ nam siÄ™ zbyt raptownie zerwać, a zanim spakowaliÅ›my obóz w rowerowe torby Hanne zrobiÅ‚a jeszcze zakupy w pobliskim Lidlu, ja natomiast spÄ™dziÅ‚em parÄ™ minut uczÄ…c siÄ™ dutch’a do egzaminu. W drogÄ™ wyruszyliÅ›my okoÅ‚o wpół do trzeciej i chwilÄ™ później już byliÅ›my we Francji. W Calais urzekÅ‚ nas budynek opery co skÅ‚oniÅ‚o nas by zatrzymać siÄ™ na chwilÄ™ dÅ‚użej – zwiedziliÅ›my nabrzeże – ze wzglÄ™du na odpÅ‚yw częściowo bez wody, terminal promowy i okolice starego miasta z ratuszem.
Z miasta udało nam się wydostać o wpół do ósmej wieczorem. Długi dzień nam sprzyjał a i pedałowanie szło nieźle po płaskim.
Im bliżej celu tym bardziej górzyÅ›cie – sam przylÄ…dek to skaÅ‚a górujÄ…ca Å‚adnych parÄ™ metrów nad powierzchniÄ… rozbijajÄ…cych siÄ™ o EuropÄ™ fal. By osiÄ…gnąć ten puÅ‚ap teren wspinaÅ‚ siÄ™ stromo, a my pedaÅ‚owaliÅ›my mozolnie za nim. Bagaże zrobiÅ‚y siÄ™ ciężkie, a zachwycjÄ…co prosta konstrukcja mojego poskÅ‚adanego z odpadków roweru przestaÅ‚a zachwycać z uwagi na brak przeżutki. Co wiÄ™cej pod obciążeniem do reszty posypaÅ‚y siÄ™ szprychy zaplecionego wÅ‚asnorÄ™cznie koÅ‚a. (Od poczÄ…tku wiedziaÅ‚em, że byÅ‚y za cienkie, jednak fakt ten przemilczaÅ‚em przed samym sobÄ….) Jeszcze przed szczytem koÅ‚o mego roweru przypominaÅ‚o znak nieskoÅ„czonoÅ›ci. Na górÄ™ dotarliÅ›my na pieszo…
Przedostatni etap to zjazd wzniesienia przylÄ…dka Blanc Nez do Escalles. Hanne pusciÅ‚a siÄ™ w dół serpentynÄ…, ja natomiast ostrożniej nieco z uwagi na awariÄ™ – za niÄ…. Camping, który wybraliÅ›my jakoÅ› nie dawaÅ‚ siÄ™ znaleźć. Poniewaź byÅ‚o już i tak późno postanowiliÅ›my znaleźć coź w pobliskim Wissant. JakieÅ› 500m od celu koÅ‚o mojego roweru straciwszy na górce i po drodze kolejne szprychy znieruchomiaÅ‚o ostatecznie.
Camp okazał się sympatyczny i zaskakująco tani. Mimo nocnej pory udało nam się zameldować. Przy świetle latarki, którą zaoferowali nam uczynni niemieccy sąsiedzi rozbiliśmy namiot i ugotowaliśmy strawę.
Na zajutrz na ratunek przybyÅ‚a ekipa z Brugii – na wycieczkÄ™ samochodem wybrali siÄ™ rodzice Hanne. rowery wrzuciliÅ›my na dach Rovera i tak, razem udaliÅ›my siÄ™ zobaczyć wÅ‚aÅ›ciwy przylÄ…dek. W drodze powrotnej zobaczyliÅ›my jeszcze raz, tym razem podczas przypÅ‚ywu, port w Calais oraz zjedliÅ›my obiadek w restauracji. Pan Van obberghen – skonkludowaÅ‚ dowcipnie po fakcie, że nie poprosiÅ‚em o kawÄ™ do deseru z oszczÄ™dnoÅ›ci – planowaliÅ›my z Hanne, w podziÄ™ce za odsiecz pokryć rachunek- wobec czego – z oszczÄ™dnoÅ›ci.
Do Brugii dotarliśmy, zadowoleni z wyprawy, późniejszym popołudniem.
Ostatnie Komentarze